poniedziałek, 16 stycznia 2012

wspomnienia

Ciekawie jest znaleźć własne wynurzenia sprzed ponad dwóch lat. Zobaczyć jakim dziwnym człowiekiem się było. I zrozumieć, że dziwność jest  przypadłością postępującą, a obecny stan nie mieści się już zupełnie w granicach normy. A jeśli dodatkowo skumulowało się to z rzeczywistością pokrętnych historyków sztuki, skonfrontowało z kulturą Azji i wdepnęło w świat Prattchet'a to można być pewnym, że powstało z tego jakieś straszliwe monstrum. Bez dwóch zdań.

Eksploracja obcej planety.

"Czasem w mojej głowie rodzą się bardzo irracjonalne pomysły...
Dzisiejszy przebił wszystko:D

Podczas dłużącej się nieco podróży do domu, w niezwykle niekomfortowej mżawce, dostrzegłam pasącą się na działce sąsiada, zmokniętą kozę...
Pomyślałam zamekne do niej < wiem,wiem... ale wspominałam o irracjonaliźmie niektórych moich pomysłów>, o dziwo odmekła ochoczo i popatrzyła z entuzjazmem w moją stronę powoli przeżuwając trawę. Zdziwiona zaistniałym faktem zamekłam ponownie, a ona ponownie odmekła< nie mam pojęcia o czym traktowała ta niecodzienna konwersacja, ale kozie najwidoczniej się podobało>.  Kozy są dziwne, ale to nic w porównaniu z ludźmi...

Moja siostra idąca obok patrzyła na mnie dziwnie myśląc zapewne "ooo Boże, czy to aby na pewno moja rodzina?!" w sumie ona w ostatecznym rozrachunku też miała niezły ubaw..."

Ale skoro większa część populacji nie ma oporów rozmawiania ze swoim kotem, czy psem, to dlaczego miało by to być dziwne w przypadku takiej kozy.

Powinnam skończyć z filozofowaniem...
Zdecydowanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz