piątek, 28 grudnia 2012

Rock Baby Wake up!

Gdyby nie napisy końcowe Rurouni Kenshin'a zapewne nie zapętlałabym dziś namiętnie kawałków One Ok Rock. Jednak film obejrzałam, rockowe dziecko nagle się przebudziło i chce więcej. Dlatego też dziś trochę japońskiej muzyki, wykonywanej (niestety) w dużej mierze w języku angielskim.

Kilka kawałków trochę przypominających mi okres młodzieńczego buntu. Glany zamienione na obcasy. Koszulka z czachą, o którą było tyle zamieszania, dogorywa gdzieś na dnie szafy. A ja zostałam fanką kpopu. Jednak, jak widać, dawnych skłonności nie da się zbyt łatwo wykorzenić.



 

 




poniedziałek, 24 grudnia 2012

BYŁA NOC

"Jest noc. Bezruch. Z daleka dobiega szum miasta, gwizd odchodzących pociągów, na niebie łuna świateł.
Pijesz kawę. Odbierasz podawanego papierosa. Siedzisz nad swoją robotą. Dobiegają do ciebie rozmowy, śmiechy. Ktoś o czymś z ożywieniem opowiada. A ty sobie nagle uświadamiasz, że ciebie to już nic nie obchodzi. Jesteś tym, który „już wie", jedynie pewnym faktem jest dla ciebie śmierć. Patrzysz ze zdziwieniem na ludzi, którzy potrafią żyć normalnie, pytasz: „jak długo tak jeszcze będą trwać w niewiedzy?" Czasem sprawy i kłopoty twojego dnia zdają się zrywać z ciebie skorupę, ale to tylko pozór, który cię tym bardziej rozdrażnia i złości. Czasem na chwilę włączysz się w nurt życia, aby potem popaść w tym głębszą odrętwiałość. Łapiesz się na jakichś próbach zabezpieczenia i stwierdzasz, jak jesteś śmieszny. Uciekasz w szalone prace, w interesujące hobby, i wiesz, że to wszystko nie ma sensu.
Ale może będzie ci dane, kiedy tak trwasz na stanowisku swoich obowiązków, jak pasterze czuwający nad trzodą, że w ciszy dobiegnie cię śpiew Aniołów. Ale może będzie ci dane, że w swojej ciemności ujrzysz gwiazdę trzech Mędrców. Wtedy idź za nią. Przełam bezwład. Na pół po omacku, bez pewności, czy się nie mylisz, ryzykując błąd, potykając się o zeschłe trawy i sterczące kamienie. Byłeś tylko nie dał w sobie zagłuszyć śpiewu. Byłeś tylko nie odwrócił oczu i nie stracił światła gwiazdy. Idź za nią, aż znajdziesz Jezusa leżącego w zimnie i nagości na sianie, l złóż Mu swój dar.
Idź za nią, aż znajdziesz człowieka samotnego, bezradnego, skrzywdzonego, opuszczonego, któremu nie ma kto pomóc, któremu możesz pomóc tylko ty. Idź za nią. Aż znajdziesz się wobec sytuacji krytycznej, sprawy beznadziejnej, na którą wszyscy patrzą z obojętnością, której już wcale nie widzą, a jeżeli nawet widzą, nie ma tego, kto by chciał zaryzykować, kto chciałby się poświęcić. To jest twój czas. Wołanie do ciebie. Daj, jak pasterze, na co cię stać. Nie wahaj się, bo to ostatni może raz usłyszałeś ten śpiew.
"
x M.Maliński "Aby nie ustać w drodze"



Wszystkiego co najpiękniejsze na ten czas świętowania! Wyjścia z komercyjnego marazmu, przystopowania i odpoczynku w gronie najbliższych. Radości, miłości i zachwytu! Nie dajcie się rutynie i przyzwyczajeniom. Wesołych świąt! :):* 

niedziela, 23 grudnia 2012

przedświąteczny rozgardiasz

Jeśli zwariować to właśnie teraz.

Już od czterech dni siedzę w mej górskiej dolinie, radując się ucieczką od miejskiego harmidru. Nie żeby domowe przygotowania nie przynosiły niespodzianek. Jeszcze nie zdarzyła się idylliczna sytuacja, by wszystko poszło, jak to mówią - po maśle. 

Jak zwykle w ostatnim momencie pojawiają się budzące grozę znaki zapytania w postaci np.: czy mamy sprawne światełka choinkowe? Jakby bez nich święta nie miały sensu. Osobiście je uwielbiam i bynajmniej nie znikają z mego pokoju wraz z przybyciem wiosny. W tym roku generalne sprawdzanie ich działania spowodowało wybicie korków i śmierć mojej żarówki (zdarzenie staje się bardziej bolesne, po przejściu na tryb energooszczędny). Próba jej wymienienia skończyła się tym, że najpierw długo naradzano się: jak też mogło się to stać (?!), po czym wykręcona została cała lampa, bo żarówka ogłosiła wszem i wobec, że zostaje. Postanowiono czekać na specjalistę, czyli pana domu. Ostatecznie wieczorem wchodząc do pokoju poczułam się jak w dżungli. Bo zdemontowali mi papierową osłonę z klosza. Ja zrobiłam: jaaaa czadzior! Moja Siostra stwierdziła, że powstała ornamentacja ją przeraża i ucieka. Jak na razie jest jak jest. Jak oświecę lampę na biurku (też bez klosza - to chyba powoli staje się moim znakiem rozpoznawczym) jest trochę mniej fiksacyjnie.

Poza tym nowe lampki jednak zdobyłam. Wbrew temu co mówi wizualizacja są białe. Mój aparat przechodzi kolejną fazę buntu. Już dawno nie robiłam zdjęć, zdążyłam zapomnieć jaka to frajda. Choć moja cyfrówka pozostawia wiele do życzenia. 
Nauczyłam się też tworzyć żurawie origami! Większość pewnie stwierdzi, pfff co w tym trudnego? W moim przypadku jednak dwie pierwsze próby zakończyły się fiaskiem. Już traciłam nadzieję w moją kreatywność, jednak nie dałam za wygraną i w końcu się udało. Jak na razie mam jednego osobnika, potrzeba mi całego stadka.






Ha! I lektury na czas świętowania. A w nich to, co artyści o sztuce piszą. Możecie wierzyć, albo nie, ale już wielokrotnie spowodowali uśmiech na mej twarzy. Z całym szacunkiem, ale czasem piszą takie fanaberie, że trudno zachować powagę. Potem patrzycie... Platon... Da Vinci... A rzeczywistość już nigdy nie będzie taką, jaką była ;).

A na koniec jeszcze szalony ptasiec śpiewający Last Christmas  (Jedyne wykonanie, które toleruje. Zwykle ta pieśń przyprawia mnie o ciarki.):
http://www.youtube.com/watch?v=WzUbVnToUuc
:D



sobota, 1 grudnia 2012

ZzzzZzzzzZzzzz

Zaczął się ten niedobry czas kiedy to ma się wrażenie, że jest środek nocy, pomimo że wskazówki jednoznacznie stwierdzają godzinę 18. Zwykle postrzegam siebie jako nocnego marka, jednak sezon zimowy uzmysławia mi, że mogę się nieco w tym względzie mylić. Tak właśnie jest dzisiaj. Kawa pomogła nieznacznie. Choć... może nie jest za późno na kolejną? 

[10 min. później] Coffee my friend! Od razu lepiej ;)

Wczoraj chwalebnie zainwestowałam w podręcznik do koreańskiego. W końcu. Po kilku miesiącach wirtualnej nauki, choć w sumie zarzekałam się, że nie jest mi potrzebny. Brak sprawnego komputera jednak robi swoje, a muszę również powiedzieć, że raczej jestem typem tradycjonalisty, który popiera książki w wydaniu zdecydowanie namacalnym. Czytanie z monitora uważam za przykrą konieczność, choć czasem i tak trzeba. Wracając jednak do podręcznika. Mój nowy nabytek wzbudził we mnie powtórną falę entuzjazmu. Przeglądnęłam go parę razy i zaczęłam intensywniej zagłębiać się w treść. Ostatecznie opisy około gramatyczne nieco rozłożyły mnie na łopatki (niestety zostawiłam dziada w Krakowie, ale obiecuję, że kiedyś pojawi się cytat), ale nie zniechęciły, oj nie.


PS
Z wyznań zagubionego blogera. 
Moje Twitter'owe okienko uległo awarii i jakoś nie mam pomysłu jak je naprawić, więc jakbyście chcieli wiedzieć na bieżąco co i jak (wiem, systematyczność u mnie kuleje, ale walczę zaciekle xD), zapraszam: https://twitter.com/szufladowylemur


   November on Tumblr: http://corrall.tumblr.com/ . I kolejny miesiąc za nami.