czwartek, 10 stycznia 2013

Gdzie warto zajrzeć ucząc się języka koreańskiego

Korzystając z okazji, że styczeń jest jednym z miesięcy zatrutych widmem bliskiej sesji, przesiąkniętych niepewnością, boleścią i nocnymi randkami ze stertą notatek, chciałabym w tym poście... dobra koniec żartów.  Aż tak źle nie ma.
Jednakże będzie dziś trochę więcej o nauce. A ściślej, chciałabym podzielić się z Wami kilkoma stronami, którymi posiłkuję się w uczeniu języka koreańskiego. Niestety są w języku angielskim, więc jak ktoś nie włada nim wystarczająco dobrze, to ta droga może być dla niego dość mało komfortowa. Jednak jeśli uczymy się języka od podstaw napotykamy zwykle zdania typu: to jest stół, więc nie trzeba się zbytnio stresować. Gramatyczne rzeczy zawsze można znaleźć w podręczniku, gdzie opisane są po polsku, a wymowę szlifować za pomocą wszelkich multimedialnych dobrodziejstw. A jest ich naprawdę dużo. Koreański jest chyba jednym z najlepiej opracowanych języków jeśli chodzi o internet.

Po pierwsze: podręcznik
Początkowo zarzekałam się, że nie jest mi potrzebny. Jednak kiedy okazało się, że dostęp do internetu mam ograniczony, a przepisywanie czasem bywa naprawdę męczące, przełamałam się. Szczególnie się nie wysilałam, po prostu pewnego razu weszłam do księgarni językowej, a on leżał na półce. Wtedy też moją silną wolę przetrącił właśnie przejeżdżający tramwaj. Kilka dni później pobiegłam po drugą część - mam nieprzyjazne doświadczenia z wyczerpanymi nakładami. Możliwe, że gdyby cena była inna mogłabym mieć opory, ale każda z nich kosztowała nieco ponad 30 zł. Wynika to zapewne z faktu, że brak mu ilustracji i różnych tego typu bajerów. Jest jedynie tekst, słowniczek, wytłumaczenie jakiegoś fragmentu gramatyki i sporo ćwiczeń. Piszesz, piszesz i jeszcze raz piszesz. W końcu coś ci w głowie zostaje. Do praktycznej części jak dla mnie super, nie muszę nigdzie biegać drukować, ani przepisywać z komputera, co na dłuższą metę potrafi zniechęcić do wszystkiego.

 Język koreański, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2011.

"Język koreański jest językiem syntetycznym i aglutynacyjnym. Dominują w nim tzw. konstrukcje syntetyczne, w których morfemy o charakterze leksykalnym tworzą jedną całość z morfemami pełniącymi funkcje gramatyczne" (s. 10). Nawet jeśli zdania, które przeczytacie we wstępie, nie wydadzą się Wam zbytnio zrozumiałe, nie przerażajcie się ;).


Po drugie: KWOW
Czyli coś o czym już wspominałam. Dobre rozwiązanie na pierwszy rzut i jako coś do czego od czasu do czasu się wraca.



Po trzecie: YT
Kolejne lekcje na You Tube. Przerobiłam kilka jeszcze przed kupnem podręcznika.



Po czwarte: Sogang Korean Program
Kolejne niesamowite miejsce. Kilka poziomów, lekcje z tekstem, dźwiękiem i ćwiczeniami.



Po piąte: Talk To Me In Korean
O yeah! Moje ostatnie odkrycie. Jedno z najlepszych miejsc do nauki koreańskiego. Lekcje dostępne w internecie za darmo, ale jest też wiele podręczników, które można kupić w formie książkowej. PDF i audio z każdej lekcji można ściągnąć i słuchać sobie np. jadąc tramwajem.



Po szóste: Tumblr
Coś dla wzrokowców. Tumblrowo kolorowo.
http://kimbapnoona.tumblr.com/
http://learningkorea.tumblr.com/

Po siódme: Korean Word Of The Day
Ze strony KoreanClass101.com nie korzystam za często, ale słowo na każdy dzień jest całkiem fajnym pomysłem: http://www.koreanclass101.com/korean-phrases/

Po ósme: Korean Flashcards
Po zalogowaniu się na konto, na pocztę codziennie przychodzi nam zdanie z tłumaczeniem, słówka itd. http://www.korean-flashcards.com/

Po dziewiąte: piszemy po koreańsku!
Jak w tytule http://www.wandel.person.dk/korean.html


***
Jak na razie tyle ode mnie. Może komuś się przyda.  Miłej nauki ;)

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Gdyby Pontormo miał Twittera ;)


Czasem dobrze pośród wszystkich tekstów o pięknie, proporcjach, stylach i... Bóg wie jeszcze czym, znaleźć coś zgoła tak odmiennego, że czytając to zastanawiamy się czy przez przypadek nie pomyliliśmy książki. Na styczniową szaro-burość pan Pontormo.


Jacopo Carrucci da Pontormo
Dziennik prowadzony, gdy malował chór w San Lorenzo, 1554-1556

   "Dnia 7 stycznia 1554 r. w niedzielę wieczorem upadłem i uderzyłem się w ramię i w rękę, i źle się poczułem, i pozostałem sześć dni w domu Bronzina; później wróciłem do domu i chorowałem aż do karnawału, który był 6 lutego 1554. 

Dnia 11 marca 1554 w niedzielę rano jadłem z Bronzinem kurczaka i cielęcinę i czułem się dobrze (prawda, że gdy wróciłem do domu położyłem się do łóżka - było bardzo późno, a gdy wstałem czułem się wzdęty i bardzo pełny - był to bardzo piękny dzień). Wieczorem jadłem na kolację trochę pieczonego suchego mięsa mając pragnienie, a w poniedziałek wieczorem jadłem na kolację kapustę i omlet.
We wtorek wieczorem jadłem pół jagnięcej głowy i zupę. [...] 
We czwartek rano dostałem zawrotu głowy, który trwał cały dzień, a później byłem niedysponowany i czułem słabość w głowie. [...]
Dnia 1 kwietnia w niedzielę jadłem obiad z Bronzinem, a wieczorem nie jadłem kolacji. [...]
W sobotę poszedłem do gospody: sałata, omlet i ser, czułem się dobrze.
W niedziele jadłem obiad i kolację z Bronzinem. [...]
Dnia 9 czerwca 1554 Marco Moro zaczął murować i uzupełniać mur w chórze u św. Wawrzyńca. [...]
30 stycznia 1555 zacząłem plecy tej postaci, która opłakuje dziecko.
Dnia 31 namalowałem kawałek materii jaką jest owinięta, ale pogoda była niedobra, cierpiałem przez dwa dni na bóle żołądka i kiszek, księżyc przeszedł przez pierwszą kwadrę. [...]
We wtorek i środę zrobiłem tego starego i jego rękę, która ma taką pozycję [rys.]. [...]
We środę 20 ukończyłem ramię z piątku i poniedziałku; przedtem zrobiłem to popiersie a we wtorek głowę do tego popiersia, o którym mówię. We czwartek rano wstałem wcześnie i zobaczyłem, że pogoda jest bardzo brzydka, wiatr i zimno, tak że nie pracowałem i zostałem w domu. W piątek zrobiłem tę drugą rękę, co jest w poprzek, a w sobotę nieco niebieskiego tła, gdy byliśmy dnia 23, a wieczorem zjadłem 11 uncji chleba, 2 jajka i szpinak. [...] We wtorek zrobiłem głowę putta, które się schyla, na kolację zjadłem 10 uncji chleba i dostałem sonet Varchiego. [...] W  sobotę 14 [marca] położyłem podkład [intonaco] pod jedną głowę; czynszu otrzymałem 4 liry. [...]
15, w niedzielę pukał Bronzino, a później Daniello. Nie wiem czego chcieli.
[...]"

Cytat: Teoretycy, pisarze i artyści o sztuce (1500-1600), oprac. J. Białostocki, s. 373-374.

Master of disaster! :D

Przychodzi mi na myśl, że z tymi opisami posiłków Pontormo idealnie poczułby się na Twitterze lub Instagramie.