sobota, 28 stycznia 2012

nuuuuudy

Długo żyłam w nieświadomości istnienie czegoś takiego jak napój aloesowy. Trudno się dziwić skoro coś jest koreańskim ustrojstwem. Uświadomiła mnie co do tego dopiero jedna z koleżanek, umieszczając nawet koło owego specyfiku serducho, co oczywiście dodatkowo spotęgowało moją ciekawość.
Będąc na zakupach zaopatrzyłam się więc w półtoralitrową butlę i przywlekłam ją ze sobą do mieszkania. Jednakże fakt, że coś zwie się napojem aloesowym, powodowało u mnie niemałą niepewność co do smaku i tak właśnie owa zielona butla, zacnej postury, przestała koło mojego łóżka blisko tydzień. Za każdym razem łypiąc w moją stronę z wyrzutem... Dziś jednak zadość się stało tej ciężkiej atmosfery. Ja i mój lemurowy kubek postanowiliśmy sprostać temu zadaniu. I prawda okazała się... orzeźwiającą wodą z cząstkami aloesu o posmaku winogronowym. Gdyby nie te pływające meduzy trudno byłoby ją odróżnić od zwykłego napoju winogronowego. Całkiem fajna sprawa. Dostępna również w innych wariantach smakowych.

A tak w ogóle to w sieci możecie przeczytać o cud właściwościach owego specyfiku. Bo oprócz wszystkich dziwnych przypadłości, ma on zbawienne działanie na nasz organizm i dobrze go oczyszcza. Uf... koniec tego niezwykle barwnego wywodu. Zapewne wszyscy posnęli nad klawiaturą. Przepraszam. Odpokutuję.

 Yeah, paint revolution xD



4 komentarze:

  1. ciekawe:)
    i nie zasnelam przed klawiatura haha
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz kupiłam w Caerfurze a drugi w Netto kosztuje 2,40 a w środku jest jogurt i zabawka. Obydwa razy zabawką był pierścionek za 1 biały a za 2 różowy z podobizna HelloKitty ;D

    OdpowiedzUsuń