sobota, 24 września 2011

paku paku

Zaiste czas pobytu w domu nieubłaganie prędkim truchtem dobiegł końca. A moja gotowość do ruszenia w drogę równa jest poziomowi -1. Działam dziś równie szybko jak mój internet. A to znaczy, że postępy moich ruchów można by liczyć w latach świetlnych. Problem pogarsza dodatkowo moje niezdecydowanie w wyborze rzeczy "niezbędnych". W moim bowiem przypadku termin niezbędny to baaardzo szerokie pojęcie. 
By przyjrzeć się obiektywnie temu problemowi postanowiłam zinwentaryzować dobytek, z którym mam najwięcej problemów, czyli..... torrrrrrebki! 
A choć zdecydowana większość z nich jest niewielkich rozmiarów to problem jest znaczny. 
To owe niektóre. Te małe zmory.

...
A ostatnio nawet Zizu przyczłapała do mnie. To zapewne znak, że koniec świata blisko. Zwykle nie targa się na takie szaleństwa.
Moja Moose Sis poprosiła o Brother Bear tisirt i oto on:) 

...
W dodatku natknęłam się na kolejną dramulę. O-la-boga. 
Jedyne co na razie mogę powiedzieć to, że City Hunter ma niesamowity OST. 

Sad Run

Glory of the City

City Hunter





niedziela, 18 września 2011

a nawet założyłam koszulę z guzikami

Dziś dla odmiany nie walczę z całym wszechświatem, czy własnymi pokręceniami. Dziś jak nigdy złożyłam wersalkę i poukładałam poduszki. Choć nie długo pozostały w wyznaczonym porządku. Dziś zastąpiłam kawę, kubkiem herbaty. Mam dość niespokojnych nocy, które swym mrokiem przejmują nawet myśli. 
Zabieram się za rzeczy nowe i nieznane. Oddaję się spełnianiu tych malutkich marzeń, które spełnić mogę. Pytam siebie czy mam wystarczająco dużo odwagi by sięgać po te większe... Przyglądam się promieniom śmiele wpadającym przez otwarte okno. Co jakiś czas za zbłąkaną pszczołą powiodę wzrokiem. Tylko tyle. 

Patrzę, słucham i biorę kolejny wdech...
Byle przed siebie. Byle do przodu.



...





poniedziałek, 5 września 2011

melody

Mam uczucie jakbym stała na grząskim gruncie. Ogarnia mnie drętwe uczucie niepewności. Chcę nacisnąć Ctrl+X z każdym przypływem złych myśli. Bez ustanku poszukuje przestrzeni, w której odzyskam spokój.  
A jedyne czego jestem pewna to miarowy upływ poszczególnych dni, które mijają jak następujące po sobie nuty w dość nieskomplikowanej melodii. Jednak każda nowa nuta naznaczona jest tyloma sprzecznymi emocjami, że nie jestem w stanie dostrzec sensu i celu tej pieśni.