piątek, 20 maja 2011

roulez



Tak właśnie skończyłam Grunwald. Radość mnie rozpiera choć profesor i tak znajdzie coś co trzeba będzie poprawić. Jak zwykle. Nie przejmuję się tym w obecnej chwili. Ulga rekompensuje mi fakt, że normalni studenci obecnie wygibują się na juwenaliach. Ja z przyczyn imprezowo-weekendowych musiałam z tego typu szaleństwa porą nocną oraz (no ba!) Nocy Muzeów, zrezygnować. Będę towarzyszyć bliskim mi osobą w, trzeba przyznać mniej lub bardziej, przełomowych momentach w ich życiu. Choć nie... obydwa przypadki są przełomowe. Obydwa duchowe. I potwarz raduje mi się na tą myśl. Choć jutro przecież koniec świata, więc nie wiem czy na wszystko zdążę:P

Ale nie to bym w ogóle juwenaliów nie świętowała. Dzisiejszy pochód współtworzyłam. Może nie koniecznie się przebrałam. O ile moje aladynki dla normalnych ludzi mogą być przebraniem, bo dla mnie to strój prawie, że codzienny. Za to koncertu Turnaua wysłuchałam. I nawet Buka była. 

Mój zasób wyrażeń został zainfekowany mową, wokół której krążył mój temat, czyli PRL-owskiej. No cóż życie jest ciężkie- jak rzekła by Monia. 


I tak sobie myślę...
to już rok od poprzednich juwenaliów.
Czas jest nieubłagany.


czwartek, 19 maja 2011

...



Świat jest szeroki, piekielnie ciekawy, rozumiesz? Nie lubię gnić w jednym miejscu, bo dostaję kosmicznej melancholii i obrzydzenia do samego siebie.
Adam Bahdaj, Telemach w dżinsach

Panie Adamie, kiedy to widzieliśmy się ostatnio. Dawno, zdecydowanie zbyt dawno.  

sobota, 14 maja 2011

animal ukraine

Ociągam się ostatnio i przemykam po krakowskich zaułkach. Skrzętnie wykorzystując ciepłe i słoneczne dni. Rejestruję momenty, które tak szybko uciekają. Coraz częściej zdaję sobie sprawę, że osoby, które dziś mamy przy sobie niekoniecznie będą z nami jutro, dziele się więc teraźniejszością, bo tylko nad nią mogę panować. 
To dlatego takie lata świetlne upłynęły nim znowu się tu pojawiam. Wiem, obiecałam ciąg dalszy relacji z ukraińskich szlaków i nareszcie się pojawia. Tym razem w wydaniu niezwykle animal. Czworonożne stworzenia towarzyszyły nam ochoczo niemalże w każdym miejscu, do którego się udaliśmy. 


 
Mój absolutny ulubieniec:) 
It's so fluffy im gonna die!


niedziela, 8 maja 2011

tylko dzisiaj

Dekalog Jana XXIII
I. TYLKO DZISIAJ postaram się wyłącznie żyć dniem dzisiejszym nie chcąc rozwiązywać za jednym zamachem wszystkich problemów mego życia.

II. TYLKO DZISIAJ maksymalnie zatroszczę się o moją postawę być uprzejmym, nikogo nie krytykować ani tego nie pragnąć, nie uczyć karności nikogo poza samym sobą.

III. TYLKO DZISIAJ będę szczęśliwy w przekonaniu, że zostałem stworzony, aby być szczęśliwym, i to nie tylko w przyszłym świecie, ale również teraz.

IV. TYLKO DZISIAJ przystosuję się do okoliczności, i nie będę domagał się, by to one przystosowały się do moich planów.

V. TYLKO DZISIAJ przeznaczę przynajmniej 10 minut na dobrą lekturę, pamiętając, że jak pokarm jest potrzebny dla życia ciała, tak dobra lektura potrzebna jest do życia duszy.

VI. TYLKO DZISIAJ uczynię przynajmniej coś dobrego i nikomu o tym nie powiem.

VII. TYLKO DZISIAJ uczynię przynajmniej jedna z tych rzeczy, których czynić nie lubię, a jeżeli moje zmysły czułyby się pokrzywdzone, postaram się, by nikt o tym się nie dowiedział.

VIII. TYLKO DZISIAJ sporządzę szczegółowy plan dnia. Może nawet nie wypełnię go dokładnie, ale go zredaguję. Będę się strzegł dwóch nieszczęść: pośpiechu i niezdecydowania.

IX. TYLKO DZISIAJ będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że dobra Opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było.

X. TYLKO DZISIAJ nie będę się lękał. Szczególnie zaś nie ulęknę się radować pięknem i wierzyć w dobroć.

Napisany w jego notatniku w latach młodzieńczych

niedziela, 1 maja 2011

beato

O Panie, przebacz mej myśli, że nie dość jeszcze miłuje,

przebacz miłości Mej, Panie, że tak strasznie przykuta do myśli
że chłodnym myślom, jak nurt, Ciebie odejmuje
i nie ogarnia płonącym ogniskiem.



Ale przyjmij, Panie, ten podziw, który się w sercu zrywa, 
jak zrywa się potok w swym źródle – 
- znak, że stamtąd przypłynie żar -
i nie odtrącaj, Panie, nawet tego chłodnego podziwu, 
który nasycisz kiedyś kamieniem płonącym u warg – 



I nie odtrącaj, Panie, mojego podziwu,
który jest niczym dla Ciebie, 
bo Cały jesteś w Sobie, 
ale dla mnie teraz jest wszystkim,
strumieniem, co brzegi rozrywa 
nim oceanom niezmiernym tęsknotę swoją wypowie.


1944, Karol Wojtyła, błogosławiony...