sobota, 23 lutego 2013

spoiler

Niestety czas ferii szybko dobiega końca, trzeba będzie powoli przestawić się na tryb studyjny po błogim lenistwie. Wezwać szare komórki w stan gotowości i zmierzyć się z pierońsko beznadziejnym planem zajęć. Jednak przez ostatnie dwa dni mam zamiar nie myśleć o tym zbyt wiele. 


Jak do tej pory udało mi się ukończyć samurajską bluzę, za którą zabierałam się już dłuższy czas. Kolaż z Darą też już coraz bliżej finalizacji, niedługo pewnie wyląduje na Szufladowym. Zrobiłam też nalot na starą szafę i ponownie odkryłam coś nowego. Tym razem idealnie dopasowaną czerwoną spódnicę, która jednak schowana była pod żakietem 'do-kompletu', w którym zmieściłabym się z trójką lemurów (niech żyją lata 80-te!) on już nie zaskarbił sobie mojej sympatii. Wpadłam na genialny pomysł skrócenia spódnicy - ręcznie. Dzięki Bogu jest na tyle wzorzysta, że moje zdolności krawieckie ukrywają się w ornamentach. I powzięłam postanowienie przełamywania mojej nabytej awersji do książek 'nieprzydatnych naukowo' (bo tych było całkiem sporo ostatnio). Już dawno nie przeczytałam żadnej powieści ot tak, dla zwykłej przyjemności. Czas to zmienić! Powoli przypominam sobie co to znaczy radość wodzenia wzrokiem po linijkach tekstu.


Easy A - Worst song ever clip 

A dlaczego ten klip? Cały dzień łazi mi po głowie. I wydaje mi się, że jest idealną wizualizacją mojego podejścia do kpopu. W wielu przypadkach moja reakcja tak właśnie wygląda. Szczególnie na początku, choć teraz też często mnie to spotyka. Ostatnio w ten sposób wkręciłam się w Dream Girl Shinee. W czasie porządków miotła przestaje służyć jako przyrząd do sprzątania i przechodzi metamorfozę w element sceniczny. Szkoda tylko, że moja koordynacja ruchowa za tym nie nadąża. Cierpię ja. Cierpi kot. I miotła też cierpi... 
No dobra zdarza się, że przesłuchując nowe utwory znajdzie się jakiś, który powali z miejsca. Tak było z Still Alive Big Bang, albo z Butterfly SuJu. A ostatnio miano turbo-dopalacza pełni Spoiler Shinee. Magling time.

piątek, 1 lutego 2013

Today, today, live like you wanna

Weekendowy wypad do domu. 
Ucieczka od smogowego krakowskiego powietrza. 
(Taki to nowy symbol miasta: odszedł smok, niech żyje smog.)
Niestety przed nauką uciec się nie dało. Sesja w pełni. Byle do przodu.



Matisyahu - Live Like a Warrior 
Jest w niej tyle słońca i optymizmu, że ostatnio nieustannie mi towarzyszy.
Nic to, że trudno usiedzieć przy biurku. :)