niedziela, 11 grudnia 2011

Bbiribbom Bberibbom

I spojrzałam dziś smętnie na figurę Wyspiańskiego, wkopaną zbyt głęboko i w ogóle stojącą nie tam gdzie stać miała, i jęknęłam boleśnie wyrażając prośbę o rychłe natchnienie. Inaczej będzie źle.
Ale dziś wszystko co konieczne do zrobienia odchodzi na bok. Bo wszak dziś niedziela. A w niedziele nie można mieć zbyt dużo na głowie.
Ustalono więc plan działania.
Stolarska i "Ciacho za Ciacho".
Narodowe i odwiedziny żywiołowego pana Józka.
Plan wykonano.
Muzeum nas jednak przeraziło ilością ludzi chcących  po obcować ze sztuką. Mrówczy tłum, ustawiony pod dziełami Turnera, był absolutnie rozbrajający i działający destruktywnie na wszelkie próby kontemplacji.
Spełniłyśmy więc swój muzealniczy obowiązek, przemykając szybko między kolejnymi żywiołami i ulotniłyśmy się stamtąd, nim napierająca masa człowieków zdążyła zupełnie przygnieść nasze morale.


 ...
pam pam pam 
e e e e :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz