I znów przyszła pora, by się spakować. Wkoło mnie nieziemski rozgardiasz wyłania się z mroków. Nagrzewająca się do granic możliwości czerwona, biurkowa lampka rodem z Pixara łypie po raz ostatni w moją stronę swoją jaśniejącą paszczą. Firanki już zdjęte, szafy opróżnione, książki z wielką ostrożnością włożone do pudeł.
I po raz kolejny to dziwne uczucie zawieszenia. Masz świadomość, że jakaś cząstka ciebie zostaje w miejscu, które opuszczasz, w głowie szamotają się wspomnienia ostatniego roku. A przed sobą las pytań i konieczność przyzwyczajania się do nowej rzeczywistości.
Ostatnia noc z Fargornem za oknem. Naszym krakowskim kwadratowym hill.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz