Zaczął się ten niedobry czas kiedy to ma się wrażenie, że jest środek nocy, pomimo że wskazówki jednoznacznie stwierdzają godzinę 18. Zwykle postrzegam siebie jako nocnego marka, jednak sezon zimowy uzmysławia mi, że mogę się nieco w tym względzie mylić. Tak właśnie jest dzisiaj. Kawa pomogła nieznacznie. Choć... może nie jest za późno na kolejną?
[10 min. później] Coffee my friend! Od razu lepiej ;)
Wczoraj chwalebnie zainwestowałam w podręcznik do koreańskiego. W końcu. Po kilku miesiącach wirtualnej nauki, choć w sumie zarzekałam się, że nie jest mi potrzebny. Brak sprawnego komputera jednak robi swoje, a muszę również powiedzieć, że raczej jestem typem tradycjonalisty, który popiera książki w wydaniu zdecydowanie namacalnym. Czytanie z monitora uważam za przykrą konieczność, choć czasem i tak trzeba. Wracając jednak do podręcznika. Mój nowy nabytek wzbudził we mnie powtórną falę entuzjazmu. Przeglądnęłam go parę razy i zaczęłam intensywniej zagłębiać się w treść. Ostatecznie opisy około gramatyczne nieco rozłożyły mnie na łopatki (niestety zostawiłam dziada w Krakowie, ale obiecuję, że kiedyś pojawi się cytat), ale nie zniechęciły, oj nie.
PS
Z wyznań zagubionego blogera.
Moje Twitter'owe okienko uległo awarii i jakoś nie mam pomysłu jak je naprawić, więc jakbyście chcieli wiedzieć na bieżąco co i jak (wiem, systematyczność u mnie kuleje, ale walczę zaciekle xD), zapraszam: https://twitter.com/szufladowylemur
November on Tumblr: http://corrall.tumblr.com/ . I kolejny miesiąc za nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz