wtorek, 27 listopada 2012

leżakowanie

Biega sobie człowiek chyżo, to tu, to tam. Nagle bach! Choróbsko jakieś się przypałęta i leży jak długi. Ja również padłam ofiarą tej przypadłości burego okresu jesienno-zimowego. Trzydniowa gorączkowa burza już zniknęła, więc zaczyna robić się lepiej. Po raz kolejny stwierdzam fakt, że powinnam zostać swoim własnym lekarzem pierwszego kontaktu, bo jego zalecenia nie różnią się z tym co zwykle stosuje, gdy dopada mnie niemoc, a 2,5 godzinna medytacja tablicy "Zakrzepicy żylnej" w miejscowej przychodni dodatkowo mnie w tym utwierdza.

Gdy było nieco lepiej nadrabiałam odcinki Rancza. Oj brakowało mi Solejukowej ;)

A jak było gorzej, zapuszczałam sobie Urban Zakapa i wszystko stawało się jakieś takie bardziej przyjazne. Moje niedawne odkrycie. Uwielbiam ich słuchać w deszczowo-szarej lub wieczornej aurze. Brzmienie ich głosów ma w sobie tyle dobrej energii i ciepła, że od razu ta wszechobecna niepogoda przestaje mieć znaczenie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz