Gdyby nie napisy końcowe Rurouni Kenshin'a zapewne nie zapętlałabym dziś namiętnie kawałków One Ok Rock. Jednak film obejrzałam, rockowe dziecko nagle się przebudziło i chce więcej. Dlatego też dziś trochę japońskiej muzyki, wykonywanej (niestety) w dużej mierze w języku angielskim.
Kilka kawałków trochę przypominających mi okres młodzieńczego buntu. Glany zamienione na obcasy. Koszulka z czachą, o którą było tyle zamieszania, dogorywa gdzieś na dnie szafy. A ja zostałam fanką kpopu. Jednak, jak widać, dawnych skłonności nie da się zbyt łatwo wykorzenić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz