niedziela, 20 maja 2012

wieczorami lemury machają pędzlami

   Tym razem, zmęczona czytaniem mądrości na temat rosyjskiej awangardy, postanowiłam zabrać się za torebkę. Co z niej wyszło, będzie do zobaczenia na Szufladowym. W międzyczasie Sis nakazała zająć się jasnymi szortami. Również czekają na finalizację. A ja na dziś jestem mało kontaktowa i pracę odkładam. Zresztą przy sztucznym świetle kolory kłamią. Lepiej zostawić to na jutro... albo dalszą przyszłość.



   Poza tym po raz pierwszy oglądam dramę, że tak powiem premierowo. I szczerze powiedziawszy, bardzo mi to odpowiada. Dwa odcinki na tydzień i  nie mam wyrzutów sumienia, że cały weekend spędziłam z oczami wlepionymi w monitor, pochłonięta jakąś serią. A wspomnianym czaso-pochłaniaczem jest Love Rain. Pamiętam, że kiedy  pojawiały się pierwsze wzmianki o tej dramie, to raczej nie spoglądałam na nią ze zbyt dużym zainteresowaniem. Oczywiście podążyłam tropem Jang Guen Suk'a, bo widziałam już kilka serii z jego udziałem i jest jednym z moich ulubionych koreańskich aktorów. Ostatecznie jednak przełamałam się i nie żałuję. Do końca mam jeszcze chyba cztery odcinki, więc nie mogę zbyt wiele na ten temat powiedzieć, ale jak do tej pory odbiór jak najbardziej pozytywny.



...

Taki magnetyczny bit na wieczór. Choć spać przy nim trudno :)

2 komentarze: