sobota, 19 maja 2012

Nan eojjeorago ?!

     Kiedy tumult studentów w zwariowanym tempie przetacza się przez miasto, najlepsze co można zrobić to uciec na drugi jego koniec :P Coś w tym jest. Juwenalia i pochód- wyczyn szalony. Po raz kolejny miałam nie iść. Po raz kolejny i tak w efekcie wylądowałam pod stadionem, by wspomniany korowód tworzyć. Siła woli: -100.
    Najbardziej jednak lubię ten społeczny dialog, podchmielonej nieraz, a na pewno radosnej chmary studentów z przypadkowym przechodniem. Jak zawsze na trasie pochodu, czekając na możliwość przejścia na drugą stronę ulicy czekała grupka  dzieciaków. Oczywiście studenci w ogólnym entuzjazmie starali się zaprosić małolatów do wspólnej zabawy. Grupka stojąca na poboczu, wpatrywała się w pędzące stado z dziwnym wyrazem twarzy, który streszczał w sobie mieszaninę rozbawienia i równocześnie przerażenia. A w ich oczach malowało się pytanie: czy my też tak marnie skończymy?


   
    A po pochodzie, wieczorową porą, dane mi było mieć niewątpliwą przyjemność konfrontacji z kolejnym tłumem. Tym razem w Pałacu Erazma Ciołka podczas Nocy Muzeów. Choć oczywiście nie było już tak dantejsko jak przed południem.  I tak wieczorem miło spędziłam czas z Janem Chrzcicielem odzianym w niebieskie futro (nie mam pojęcia z jakiego stworzenia je miał?), Lewiatanem przypominającym wielkiego kartofla oraz św. Nikiforem obkładającym czymś kłódko-podobnym wielkiego, brodatego diabła. Co ciekawe, mocno starałam się zachować kamienny wyraz twarzy, gdy ktoś podszedł do ikony Męki Pańskiej i jedno z przedstawień określił jako: Ostatnia Kolacja... w sensie... no rozumiem. Kolacja, wieczerza- jedno i to samo, ale mimo wszystko. Ostatnia kolacja z mojego punktu widzenia, zbyt wzniośle nie brzmi... No mniejsza o to. Dzień upłynął niezwykle szybko.
 ...
   Teraz powinnam się zabrać za coś pożytecznego. Obowiązki gonią, siła woli słabnie. Doganiają mnie rzeczy, przed którymi staram się uciec.  Wiele do zrobienia. Ściskam więc swoje chęci i lenistwo, błagając o motywację.  
    Zastanawiam się tylko jak ogarnąć problematykę styloznawstwa. Bo jak na razie, w spotkaniu ze sztuką XX w. wypadam mniej więcej tak:


 I co zrobić, by to wszystko pogodzić?
...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz