wtorek, 16 lipca 2013

MIP: Setnickie opowieści

Setnica - wieś, której przejście od jednej tabliczki do drugiej zajęłoby zapewne nie więcej niż pięć minut. Za to dotarcie do cywilizacji około godziny - piechotą. Zdecydowanie jest to jedno z tych miejsc, gdzie człowiek bardziej czuje się jak gość niż jak pan. Aż trudno uwierzyć, że niespełna sto lat temu ta wieś tętniła życiem. Wszystko za sprawą znajdującego się tu dworu z licznymi zabudowaniami folwarcznymi, które zamieszkiwało kilkaset osób. Czas jednak po raz kolejny objawił jak bardzo potrafi być bezlitosny. Najpierw wojna, potem ludzie rozbierający walące się zabudowania dla pozyskania cegły, sprawiły, że obecnie śladów istnienia trzeba szukać pośród wysokich traw, a nawet dość sporych drzew - z kosą, kilofem i łopatami.
Ostatnimi światkami potęgi tamtych dni są dwa samotnie stojące domy, z czego jeden bez problemu można zaliczyć do kategorii "ruina" - powybijane okna, zerwane połacie betonowych dachówek, przez które prześwitują próchniejące belki, plus ogród, w którym ogromne trawska mieszają się z zasianymi przed laty kwiatami. Aura sprzyjająca kręceniu horroru. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że w tym miejscu został zamordowany jeden z ostatnich, zameldowanych na stałe, mieszkańców Setnicy.
Opis ten pewnie niewielu zachęciłby do odwiedzin. Zapewniam jednak, że miejsce to budzi raczej zachwyt, niż grozę. Czyste powietrze (Wierzcie mi każdemu kto przez jakiś czas mieszkał w Krakowie taka ilość tlenu bez wątpienia uderzy do głowy :D), obecność wkoło żubrów, dzików, bobrów, żurawi i Bóg wie czego jeszcze, plus kapitalne nocne niebo, jeziora i uspokajająca moc wieczornych ognisk. Przy tym wszystkim nawet bolesna hiperaktywność komarów szła w zapomnienie. Aaaa... no i oczywiście dwa tygodnie bez internetu. Detoks pod każdym możliwym względem ;).


Żywiec Zdrój - siła z gór... znaczy się z Pomorza ;P

 ***

Pocahontas (Edyta Górniak) - Kolorowy Wiatr

 




2 komentarze: