Znokautowana tygodniowym bólem zęba rozsadzającym górną szczękę powoli dochodzę do siebie. Na dentystycznym fotelu winnym mojej transformacji w zombie okazuje się dolna szóstka. Do przewidzenia. Kto by na to nie wpadł? Już odrobinę mniej przypominam lunatyka, choć motywacji starcza jedynie na zmianę epizodów dramy. A to jednej, lub drugiej i nawet trzeciej. Bo oglądanie dwóch premierowych, w liczbie czterech odcinków na tydzień, uznałam za niewystarczające. Dramoholizm.
Pokrętnym tropem spotkałam się z Bridal Mask i zostałam całkowicie oczarowana. Odcinki pochłaniam z prędkością Sokoła Milenium w trybie nad-świetlnej. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Jednak klimat lat 30-tych, akcja, kostiumy po troszku (wreszcie facet wygląda jak facet, a kobieta jak kobieta- bo w koreańskich dramach to różnie z tym jest) w połączeniu z moją palącą ciekawością okazały się zgubną kombinacją. Kończę. Kolejny epizod czeka.
A poza tym MIP: Made In Poland, czyli zmiana azymutu. Różne dziwy z naszego podwórka. W dzisiejszym wydaniu dwie panie z muzycznym kopytem. Do posłuchania. Może nie do końca po polsku, to fakt.
Mela Koteluk - Melodia ulotna
Brodka - Dancing Shoes (Kamp! remix)
nie wierzę że oglądasz Bridal Mask! Ja włączyłam 1 odcinek, zamknęłam i przez długi czas próbowałam się nie śmiać XD
OdpowiedzUsuńNiach niach, mam zasadę żeby nie sugerować się pierwszym odcinkiem (chyba, że chodzi o j-dramę, bo tam często po 10 min mój mózg obumiera) i tym razem okazało się, że pomimo wszelkich racjonalnych wytłumaczeń zafrapowała mnie niesamowicie.
UsuńChoć dramy tego typu zwykle okazują się gorsze od mody na sukces i twój przyjaciel okazuje się twoim wrogiem, im dalej w las tym więcej drzew, odrodzenie a'la Kmicic, plus fightingi z patetyczną muzyką w tle i porąbanymi postaciami drugoplanowymi, a jak jeszcze do tego dochodzi jakaś ofiara śmiertelna... Totalny bajzel i ze wstydem muszę przyznać, że całkiem mi się spodobał.