środa, 13 marca 2013

Rzeźby Yong Ho Ji - zmutowani OPONenci GMO

 “My concept is mutation—mutants”

Sporo czasu minęło od kiedy wspominałam Seung Mo Park'a, jednego z artystów, który zadziwił mnie swoim niesamowitym talentem wykorzystania nietypowego medium do stworzenia dzieła sztuki. I od tamtego czasu znalazłam kilku innych fascynujących twórców. Dziś chciałabym powiedzieć o jednym z nich. A mianowicie o Yong Ho Ji, koreańskim artyście który w swoich rzeźbach wykorzystuje nic innego jak... stare opony. I mogło by się zdawać, że jest to jedna z wielu prób zaskoczenia widzów dziwnym tworzywem, jednak za pracami Ji stoi całkiem spory przekaz, który jak sam twierdzi ma dla niego pierwszorzędne znaczenie. 


Opona. Pierwsze skojarzenia z tym słowem zwykle będą biegły gdzieś około czerni, samochodów, roweru (jeśli ktoś jest bardziej proekologiczny)... można by tu jeszcze wymieniać. Generalnie uznać ją można za jeden ze sztandarowych symboli industrializacji. Pojawia się w XIX wieku i uzależnia od siebie ludzkość. Czy ktoś mógłby wyobrazić sobie bez niej współczesny świat? Nagle wszystko stanęłoby w miejscu (Ok, część transportu faktycznie nie opiera się na nich, jednak jest to stosunkowo mała część). Po ponad stuleciu jej funkcjonowania ktoś wpadł na pomysł, by wykorzystać ją do tworzenia sztuki. I jak już wcześniej wspomniałam, nie tylko by uzyskać ciekawy efekt, ale właśnie przez fakt jak się nam ona kojarzy. 



Ten sztuczny materiał wykorzystany jest bowiem do stworzenia rzeźb mutantów. Tak właśnie. Na pierwszy rzut oka może nam się wydawać, że jest to stado bardziej lub mniej drapieżnych zwierząt. Realistycznych, nawet biorąc pod uwagę tak nietypowy materiał, który sam z siebie zupełnie nie nasuwa nam myśli o czymś ożywionym czy naturalnym. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej zobaczymy, że choć przypominają nam je, to nie wszystko będzie takie jak powinno. W koncepcji swoich mutantów Ji podejmuje temat inżynierii genetycznej. Sposobu w jaki ingeruje się w żywe organizmy, jak próbuje się stworzyć nowe gatunki. Igra z naukowcami, stwarzając swoje własne krzyżówki. Ostrzega przed zbyt beztroskim eksploatowaniem przyrody. Przyglądając się jego rzeźbą bez trudu możemy dostrzec, że szczególnie interesują go gatunki zagrożone.

Rzeźby można podzielić na dwie zasadnicze grupy. Jedna z nich to grupa stworzeń, która daje nam się zidentyfikować, bowiem zmiany nie ingerują szczególnie w wygląd zewnętrzny. W drugiej natomiast łączy części dwóch różnych gatunków. Choć stworzenia sprawiają wrażenie drapieżnych i agresywnych z ich spojrzenia wyczytać możemy smutek i bezsilność. 


Ji Ho po mistrzowsku obchodzi się materiałem. Bierze pod uwagę poszczególne rodzaje opon: od tych używanych w pojazdach o sporych gabarytach, po miękkie opony rowerów. Dostosowując ich użycie do poszczególnych części ciała, w zależności czy chce podkreślić masywne kończyny, czy delikatniejsze okolice głowy.  Konstruuje swoje stworzenia plastycznie ukazując grę mięśni. Raczej rzadko wykorzystuje kolory, inne niż czarny, w swoich pracach, jednak tą pozorną monotonię rekompensuje gra światłocienia i bogactwo faktury, bowiem w zależności od producenta i przeznaczenia w różny sposób kształtowana jest powierzchnia opon.



Wszystkie fotografie ze strony: http://yonghoji.com/db/
Dla wszystkich, którzy będą chcieli dowiedzieć się nieco więcej o twórczości Yong Ho Ji, na jego stronie internetowej można znaleźć cztery obszerne artykuły (w języku angielskim):


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz