czwartek, 19 lipca 2012

Odjazd w Gangnam style z PSY

Chyba na wstępie powinnam się zapytać: do jakiego stopnia jesteście w stanie zaakceptować odjazd, czy też tzw. porąbanie...? Zwał jak zwał. Bo rozumiem, że większość słodkich girlsband'ów została oswojona, tańczące grupy facetów też przejdą. Jednak to o czym chce powiedzieć, jest kwintesencją... no właśnie czego? Absurdu? Irracjonalności? Komizmu? Opuszczam bezsilnie ręce, bo ten klip mnie totalnie rozbroił. Po raz kolejny na usta cisną mi się słowa: nigdy nie mów, że znasz Azję, ona zawsze cię czymś zaskoczy. Długo ze sobą walczyłam, ponieważ pomyślałam, że jeśli opowiem tutaj o owym teledysku, to już dłużej do grona osób statecznych i normalnych należeć nie będę. Przyjmę to jednak z godnością, jak już opowiadać o kulturze Korei to na całego... no dobra chyba się teraz zapędziłam, jednak przejdźmy do rzeczy. 
Panie i Panowie, przedstawiam PSY i jego Gangnam Style:


PSY jest artystą związanym z wytwórnią YG Entertainment, która skupia chociażby grupy takie jak Big Bang czy 2NE1. I porównując ich twórczość z PSY jestem zadziwiona, że nie ma tutaj tego precyzyjnego wymuskania, owych super awangardowych stylizacji, w sumie dość charakterystycznych dla tej wytwórni. I nie żebym uważała, że ten teledysk jest niedopracowany, albo bym miała zamiar krytykować perfekcjonizm innych artystów. Chcę tylko powiedzieć, że całkiem dobrze patrzy się na PSY, który potrafi z dużym dystansem podejść do siebie i swojej muzyki i pokazać siebie nie tylko jako rapera i tancerza, ale także i... komika. 
Niewiele było o nim słychać ostatnimi czasy, choć wydaje obecnie szósty krążek, poprzedni teledysk wyszedł w 2010 roku (Right Now- swoją drogą również odjechany na maxa). Oczywiście polscy spece od muzyki okrzyknęli go "koreańskim Pitbullem"... (tu). Swoją drogą nie wiem skąd to skojarzenie, jednak patrząc na lata debiutu to raczej Pitbull jest zachodnim PSY, a nie odwrotnie. Mniejsza z tym.

Co do samego teledysku. Z każdą sekundą oglądania moje oczy coraz bardziej przypominały spodki. Myślę, że nie tylko moje. Na początku jeszcze tylko powiem, że tajemnicze Gangnam to dzielnica Seulu, a jak ktoś chce zrozumieć o czym piosenka traktuje odsyłam tutaj.  Tym też sposobem zostajemy zabrani na wycieczkę po tej oto dzielnicy w iście szalonym stylu. Psy odziany obowiązkowo w ciemne okulary i dość optymistyczny garnitur oprowadza nas po osobliwościach okolicy. Jednocześnie wykonując skoczny taniec z motywem lassa. Dobra może kilka shoot'ów dla wizualizacji: 


PSY w stajni, wkoło konie w boksach... czy wyobrażacie sobie w takiej scenerii np. G Dragona... bo ja chyba musiałabym wysilić mocno wyobraźnie. Choć czytanie Pratchett'a prawdopodobie by mi to ułatwiło. I scena ze sztucznym śniegiem, czyżby załatwili za jednym zamachem Gangnam style i I love you?  Różnica jest tylko w ilości i gwałtowności opadu sztucznego puchu. Może też temu Dara przyznaje się do połknięcia śniegu dopiero poza sceną, w teledysku natomiast z gracją szuka ukochanego wśród tłumu odzianych w czerń mężczyzn z parasolami, natomiast towarzyszki PSY wyraźnie się atakującymi je płatkami krztuszą i bronią przed nimi wszelkimi sposobami. Taka oto karykatura wszelkiej 'oficjalnej' gracji. 

Ten taniec nie ma w sobie nic skomplikowanego, a jednak noga sama przytupuje. Choć to chyba jednak zasługa beat'u. 

Natomiast cukierkowa karuzela i autokar jak dla mnie są totalnie pokręcone... dosłownie. Party hard with old ahjummas :P

Ok, nie powiem w teledysku są też momenty kiedy właściwie brakuje słów jakiejkolwiek interpretacji. Bo po co PSY okrywa się w saunie ręcznikiem niczym kobieta, w dodatku kładąc głowę na ramieniu jakiegoś, srogo wyglądającego, gościa, gdy jeszcze trzeci tańczy radośnie. No może nie do końca radośnie, ale zawsze. Albo chłopie, jakiekolwiek wpatrywanie się w kobiece pośladki jest oznaką, totalnego braku kultury, żeby nie powiedzieć gorzej... Natomiast coś tak ostentacyjnego zwykle kończy się obcasem wbitym w czoło. No tutaj byłoby to obuwie sportowe, więc obyło by się bez głębokich ran wymagających szycia, natomiast spory siniak by wystąpił.


PSY nie można odmówić skrupulatności w sprawdzaniu czystości podłogi, w teledysku nieustannie się z nią konfrontuje, od małej windy, po dość duże hale. Czy jest wysłannikiem sanepidu nie wiem, ale bałabym się takich gorliwych przedstawicieli. 

I na koniec... bo prawdziwy raper poradzi sobie nawet przyłapany podczas kąpieli, tudzież w ubikacji. Istny artysta wyzwolony.


Tym właśnie sposobem dobrnęłam do miejsca, w którym zwykle pojawia się podsumowanie. Choć za bardzo nie wiem jak to ogarnąć. Jak dla mnie ten utwór to jedna wielka mieszanina wszystkiego co komiczne z czymś co pozbawione jest głębszego sensu. Choć w jakiś sposób można sobie wyobrazić, że PSY zdobywa tą swoją Lady, nie wiem tylko czy owym pełzająco-skaczącym tańcem, czy poetyką teksu i to jest niejako myśl przewodnia klipu. Przy okazji pozwalając nam zwiedzić kawałek Seulu. Mnie osobiście piosenka i teledysk całkowicie rozbroiły i w sumie zaintrygowały, czym też w nadchodzącej przyszłości ten artysta może zaskoczyć. 
A jak Wy odbieracie klip? PSY zyskał sympatię, czy sprawił, że macie ochotę zrobić laleczkę z jego podobizną i wbijać doń szpilki jako zasłużoną karę za zniewagę k-popu?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz