sobota, 5 marca 2011

escaflowne

Co warto zapamiętać to fakt, że przez umyte okno wpada zdecydowanie więcej pierwszych, ciepłych promieni słońca, zapowiadających rychłą, mam nadzieję, wiosnę. I nawet siedzenie w bibliotece z nosem w 500-set stronicowej książce sprzed pół wieku staje się mniej senne, i porządki jakoś tak sprawniej idą. A efektywność wypoczynku definitywnie wzrasta, więc organizuję sobie jakąś wieczorną formę lenistwa. 
Na tapecie mam filmowe Vision of Escaflowne, bo całe anime już niestety obejrzałam (ubolewam nad tym nieustannie). Oprócz faktu, że opowieść absolutnie mnie zaintrygowała, to przypomniała mi, że przecież ja uwielbiam fantastykę. A od kiedy zaczęłam kolejny rok studiów w październiku to zupełnie zaniedbuję książki  ujęte w szerokie ramy tego gatunku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz