czwartek, 25 września 2014

Deszczowa piosenka

Zadziwia mnie entuzjazm z jakim witam, ostatnio coraz częstsze, deszczowe, mgliste dni. Nie wiem kiedy ten stan rzeczy przestał mi przeszkadzać, a stał się rzeczywistością wręcz wyczekiwaną. Nie pamiętam bym kiedykolwiek darzyła jesień jakimś głębszym, pozytywnym, uczuciem. Zawsze kojarzyła mi się z dopiero co zakończonym czasem beztroski, krótkimi dniami i widmem zbliżającej się zimy... A jednak. W tym roku jesień już mi nie przeszkadza. Upajam się ostatnimi ciepłymi dniami, spoglądam na podnoszące się po deszczu chmury, szuram stopami po pierwszych napotkanych na swej drodze liściach*, na Tumblerze zachomikowałam już pokaźną kolekcję wizerunków zamglonych górskich krajobrazów, ciepłych swetrów i kątów idealnych do zaszycia się w długie wieczory, przeplatanych oczywiście kotami i gifami z Sherlocka. I po raz kolejny postanawiam sobie, że tym razem zainwestuje w kalosze.

Nie, jeszcze żaden nie próbował mnie w tym roku zabić. Mam szczególną zdolność do wywijania piruetów na wilgotnych liściach. Do tej pory jednak trzymam się całkiem nieźle. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz